czwartek, 2 czerwca 2016

Eko

Niby modne jest teraz bycie eko, ale nie oszukujmy się, granice bycia eko kończą się tam, gdzie zaczyna się wygoda, np. mając do wyboru ekologiczne mycie w małej miseczce naczyń i płukanie niewielką ilością wody, jednak wybieramy zmywarkę (i mniejsza o zużycie prądu). Podobnie z pralką, ubijaczką i mikserem, itd.

Moje dziecko nosi ze sobą do szkoły dezodorant w sprayu, gdy ma w-f, bo taki najbardziej lubi i tyle. Czepił się go jeden z kolegów o to, że niszczy warstwę ozonową, zatruwa środowisko i w ogóle jest niemodny, bo nie jest eko. Moje dziecko na szczęście nie bardzo się przejęło, ale z czasem stało się to dla niego wkurzające. Zasugerowałam więc żeby się przypatrzyło kolesiowi i przepytało go przy kumplach na okoliczność jego ekologii. No i dzieciak generalnie został wyśmiany za to, że innych męczy swoimi uwagami, a sam:
1. nosi skórzane buty, kurtkę, paski, a czasem też spodnie,
2. je mięcho (nasz oczywiście też, jak jak się smarkacz czepia, to mu to wytknął),
3. nie oszczędza wody, której brakuje na świecie, biorąc prysznic 2x dziennie i mając wielki basen na ogrodzie, w którym w dodatku dość często zmienia wodę,
4. nie oszczędza prądu - mając mnóstwo urządzeń w domu włączonych non stop, jak choćby komputery, ogrzewanie, klimatyzację, oświetlenie ogrodu, itd.
5. jest podwożony do szkoły samochodem, bo nie chce mu się przejść albo przyjechać na rowerze, mimo że ma blisko,
6. nie wie, że dzisiejsze dezodoranty w sprayu nie niszczą dziury ozonowej jak te sprzed 20 lat.

Itd. Skończyło się na tym, że dzieciak poskarżył się wychowawczyni, że moje dziecię mu dokucza przy klasie. Wyjaśniłam sytuację i spotkałam się z dużym zrozumieniem :)

A moje eko - dziecko zostało ostatnio ubezpieczone dodatkowo jako rowerzysta, bo jego kolega obdrapał samochód i mieli niezły problem z pokryciem szkody. Fakt, że jeździ w znacznej części po drodze rowerowej, na której jest - mam nadzieję - bezpieczny, ale jednak od czasu do czasu trzeba wjechać na tradycyjną drogę, choćby przy szkole. A tam, mimo że są progi zwalniające, to jednak samochody jeżdżą dość nieostrożnie, zwłaszcza zygzakując chcąc te progi jakoś ominąć (co za bzdura). Więc niech lepiej ma. Jakoś mam wrażenie, że póki człowiek jest ubezpieczony to nic się nie dzieje... Tak jakoś bywa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz