Zażyczyłam sobie romantyczną kolację zamiast prezentu na Walentynki. W sumie z rzeczy materialnych niczego do szczęścia nie potrzebuję. Po co mi tyle tego wszystkiego? Wolę kolekcjonować szczęśliwe chwile zamiast przedmiotów. Zatem nie jestem przeciwna Walentynkom, skoro dają szansę na powiększenie mojej kolekcji :) Tym bardziej, że wypadają w dość ponurym, zimnym i zwykle pochmurnym miesiącu. Super, że można mu w ten sposób dodać trochę ciepła.
Poza tym wywaliłam się ostatnio na oblodzonej ulicy i poza dumą własną, uszkodziłam także kolano. Tym chętniej więc wybiorę się na kolację, a nie na spacer, bo noga dokucza. Na szczęście ostatnie ocieplenie i deszcz rozpuściły resztki lodu i śniegu. W najbliższych dniach zapowiadają ocieplenie, mam więc nadzieję na wczesną wiosnę. Oby, oby. Dnia też już wyraźnie przybyło. Robi się coraz przyjemniej :) Poszłoby się na rower... Gdyby nie to kolano...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz