Jak długo pech się może snuć za człowiekiem? Mnie dopadł w poniedziałek i trzyma do dziś. Gdzie bym nie pojechała, trafiam na korki - jeśli jadę autem; jeżeli z obawy przed korkami wybiorę rower, samochody nagle się "rozpływają". Poza tym wywaliłam się na rolkach i pięknie obdarłam kolano i nadgarstek. Wyglądam jak przedszkolak... W dodatku porwałam ulubione dżinsy... To był jedyny raz kiedy to nie założyłam ochraniaczy i "rolkowego" stroju. Wracając spocona z wycieczki we wtorek, jechałam z otwartym oknem, bo było gorąco. Skutek: już wieczorem dostałam gorączki i bólu gardła. Wczoraj powiesiłam pranie i wystawiłam je w ogródku, w miejscu gdzie jest najwięcej słońca. Wieczorem znalazłam przewróconą suszarkę i brudne ciuchy... A jak je zbierałam, to jeszcze jakiś przelatujący wróbel uraczył mnie "bombą". Strach gdziekolwiek wychodzić. Chyba przeczekam w domu do końca tygodnia, tym bardziej, że nadal jestem chora. Masakra jakaś. A za oknem tak pięknie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz