wtorek, 14 kwietnia 2015

Już połowa kwietnia

Coraz rzadsze te moje wpisy. Czasu brakuje, zwłaszcza odkąd przyszła wiosna, a we mnie wstąpiła energia do robienia wszystkiego, najlepiej naraz. Niestety pojawiły się dwie blokady: brak czasu i funduszy. A właściwie jeszcze trzecia: niechęć Ukochanego do rozkopywania całego ogrodu, modernizowania tarasu, z jednoczesnym malowaniem w domu. Przy tym jednocześnie pracując i wykonując inne niezbędne, codzienne zajęcia. Okiełznałam więc swoje ciągoty do wszystko - robienia naraz i realizuję plany pomału i po kolei. Pierwsze efekty już widać, choć niestety zrujnowałam przy okazji ręce, które przez całą zimę próbowałam zregenerować. No trudno, jak się nie umie posługiwać rękawicami, to takie są efekty.

Jednocześnie energia wstąpiła w moją siostrę (chyba mamy jakąś wiosenną skazę genetyczną), która modernizuje własne mieszkanie i chce mnie wyciągnąć na zakupy w charakterze doradcy, bo ma ochotę na nowe meble do sypialni. Niestety wiąże się to z wielogodzinnym łażeniem po wielu sklepach, co zdecydowanie krzyżuje moje plany, ale cóż poradzić... Co gorsze, postanowiła sobie, że w tym roku musimy w naszym rodzinnym domu ocieplić północną ścianę, która powoduje spory ubytek ogrzewania, tym bardziej odczuwalny, że dotyczy także łazienki, w której bywa koszmarnie zimno. Szczerze mówiąc wolałabym już zrobić szybką akcję i zamontować ogrzewanie podłogowe, bo mimo że wiąże się to ze skuciem posadzki, rozłożeniem maty grzewczej, zrobieniem wylewki i ponownym położeniem kafli, to jednak zamykamy się w remoncie jednego pomieszczenia. A z ociepleniem ściany jest problem - plany są co roku i pewnie całość byłaby już dawno zrobiona, gdyby nie koszmarnie trudny dostęp do tej piekielnej ściany.

Cóż poza tym? Potomek postanowił pojechać w tym roku na kolonię. Hura, że będziemy mieli 2 tygodnie wakacji. Hura, że on się będzie świetnie (mam nadzieję) bawił i wypoczywał. Łee, że to kolejny niemały wydatek, który trzeba będzie skądś wyskubać, bo przecież dziecku nie będę żałować, póki jakoś tam mogę sobie na to pozwolić. Tym bardziej, że odciągnie go to na całe dwa tygodnie od komputera :) Tak, to jest godne największego poświęcenia i zaciśnięcia pasa :)

Trzeba będzie tylko dokładnie sprawdzić w necie i wśród znajomych organizatora...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz