wtorek, 1 sierpnia 2023

Przyjemności lata i zdobywanie KGP

Chyba muszę porobić jakieś badania, bo mimo że moja dieta się nie zmieniła, a aktywność jakaś tam jest, moja waga pnie się w górę. Gdybym chociaż się objadała, byłoby z tego trochę przyjemności, ale nie. Unikam słodyczy. Jeśli jem ciasta, to te, które sama piekę, żebym miała wpływ na ilość cukru i żeby było bez konserwantów, oleju palmowego i syropu glukozowego czy glukozowo-fruktozowego. A moja waga uparcie dodaje mi. I jeszcze mogłabym przypuszczać, że się zepsuła, ale po ciuchach też czuję, że tyję. 

Co do aktywności, to chodzę z kijkami, jeżdżę na rowerze, a weekendy przeważnie spędzam w górach, chyba, że pogoda nie pozwala. Pieniny, o których pisałam w tym artykule: https://dobrestronyzycia.blogspot.com/2023/01/plany-na-zdobywanie-kgp.html mam zaplanowane na połowę sierpnia. Mam nadzieję, że sierpień będzie słoneczny, jak zwykle i ochłodzenie, które dziś przyszło, szybko minie. W tym roku byłam już na Orlicy i przy okazji na Wielkiej Desztnie - obie góry z fajnymi wieżami widokowymi, choć ta na Orlicy bardziej mi się podoba. Byłam też na Jagodnej. Tam też jest wieża, chociaż mało komfortowa, kiedy się ma taki lęk wysokości, jak ja. Często bywam też w Karkonoszach i w Rudawach Janowickich, nie po to jednak, żeby zdobyć korony, tylko dla czystej przyjemności. 

Także zarówno wysiłek, jak i kalorie niby pod kontrolą... Może po prostu metabolizm mi spowalnia z wiekiem i przychodzi tendencja do tycia... Albo podstępne owoce przemycają mi za dużo cukru... Jeśli tak, to trudno, nie zrezygnuję z przyjemności jedzenia słodkich czereśni, jagód, borówek i malin. Ostatecznie sezon na nie jest krótki, a tylko wtedy smakują tak wspaniale. Krótkie przyjemności lata.

wtorek, 18 kwietnia 2023

Sporty wodne

Mam zamiar w tym roku w większym zakresie niż dotychczas postawić na sporty wodne. Wcześniej zdarzało mi się "przy okazji" wyjazdów urlopowych spędzić jeden dzień na kajakach, jachcie czy windsurfingu. W tym roku myślę o typowym wyjeździe w całości spędzonym na wodzie. Waham się tylko nad tygodniowymi spływami kajakowymi lub czarterem jachtu na taki okres. I to kusi i to nęci :) 

To nie wyczerpuje oczywiście moich aktywności w tym zakresie. Weekendowe wyjazdy nad wodę, żeby czas spędzić na wodzie, będą jak najbardziej oczekiwane, planowane i - mam nadzieję - realizowane.

poniedziałek, 30 stycznia 2023

Plany na zdobywanie KGP

Ech, nie padłam na twarz przed świętami, ani w święta. Do dziś nie mam pojęcia jak to zrobiłam, ale udało się jakoś tak to sensownie poukładać, że przygotowania przebiegły "bezboleśnie". A teraz cóż... święta, święta i po świętach. Najwyższy czas rozebrać choinkę, która jeszcze stoi, bo podoba mi się oświetlenie, jakie daje wieczorami. Może po prostu rozbiorę choinkę, a zostawię światełka. Są ledowe, więc nasz budżet nie powinien ucierpieć.

Czas też zacząć pomału snuć plany wakacyjne. Co prawda jeszcze za wcześnie, żeby robić rezerwacje, to znaczy można i niektórzy robią, ja jednak jestem przyzwyczajona do późniejszych decyzji ostatecznych. Chciałabym wrócić do planów zdobycia Korony Gór Polski, które jakoś tak zarzuciłam kilka lat temu. Znacznie przyczyniła się do tego pandemia i to jeden z tych projektów, który zdecydowanie przez nią ucierpiał. W sumie to nawet zapomniałam o nim, ale robiąc porządek na komputerze odnalazłam listę szczytów, na których byłam i tych do zdobycia oraz blogów opisujących jaki szlak jest najpiękniejszy, co warto zobaczyć w pobliżu i gdzie zdobyć pieczątkę do książeczki. Jeśli ktoś jest jeszcze zainteresowany, to polecam np. tę stronę. Tutaj macie przykładowy artykuł o tym co wszystkich interesuje, czyli pieczątka do KGP Wysoka Pieniny. Na innych podstronach opisano inne szczyty. Nie wszystkie. O innych poczytacie na innych blogach.

Także ja w tym roku na pewno wybieram się w Pieniny i kombinuję właśnie, które szczyty można jeszcze zahaczyć w okolicy oraz kiedy i gdzie zorganizować nocleg, żeby było jak najmniej dojeżdżania. Niestety drogi w okolicach górskich są bardzo pokręcone, szczególnie, że w pobliżu są też parki narodowe, więc wybór nie jest prosty. Na Rysy za wcześnie. Chcę je sobie zostawić na koniec. Może więc przejdę się na Radziejową i Turbacz... Byłoby super. 

Cudownie jest planować letnie i wiosenne podróże, gdy za oknem pada śnieg z deszczem i w ogóle szarzyzna. Wieje optymizmem.

poniedziałek, 28 listopada 2022

Jak nie paść na twarz przed świętami? ;)

W tym roku już zawczasu, czyli teraz, kombinuję co by tu zrobić, żeby nie spędzić świąt na regeneracji, po upadku na twarz przez prace przedświąteczne. Ustaliłam sama ze sobą, że nadprogramowych prac porządkowych wcale nie muszę robić na ostatnią chwilę, żeby "w święta pachniało" świeżo pranymi firankami, itd. Okna, kafle czy taras mogę spokojnie umyć z dwa tygodnie wcześniej. 

Jest też sporo dań i ciast, które mogę przygotować wcześniej i zamrozić. Wtedy mogę je robić w tzw. wolnej chwili, a nie wszystkie na raz. Kapustę z grzybami i grochem mogę nawet przygotować do słoików. Odpadnie mrożenie, które ponoć powoduje, że kapusta nie jest już tak dobra. Zamykanie w wekach jej natomiast nie zaszkodzi. Gdyby natomiast okazało się, że jest zbyt dużo rzeczy, które wymagają przygotowania tuż przed Wigilią, z części mogę zrezygnować. Ominie mnie później wielokrotne wypowiadanie tekstów w stylu: "jedz, bo się zmarnuje", "musisz tego spróbować chociaż troszkę, bo tak należy w święta" i tym podobnych. 

Nie ukrywajmy: młode pokolenie jest przejedzone i na ogół nie tylko nie docenia, ale nawet nie lubi tradycyjnych dań. Jedna z moich sfrustrowanych koleżanek w zeszłym roku zrobiła tylko barszcz z uszkami i pizzę. Barszcz i tak musiała wciskać dzieciakom, które najbardziej były zadowolone z pizzy. Nie krytykuję, nie pochwalam. Jej dom, jej zwyczaje. Osobiście uważam, że jeśli jej dzieci są przyzwyczajone do fast foodów, bo kilka razy w tygodniu jedzą pizze i hamburgery, to można by im zrobić więcej tradycyjnych dań, tak żeby je znały, ale nie ja je wychowuję.

czwartek, 3 listopada 2022

Problemy z ogrzewaniem 2022

Przed Wszystkimi Świętymi odwiedziłam rodziców, którzy mieszkają w górach. Kiedy dojechałam na miejsce, było już ciemno. Nie było tak zimno, jak zwykle o tej porze roku, ale jednak czuć było jesienny chłód. W poprzednich latach, o tej porze roku, idąc piękną lipową alejką, widać było szarą "mgiełkę" i czuć było unoszący się zapach dymu z kominów. Okazało się, że ten zapach tak bardzo utkwił mi w pamięci, że gdy przechodziłam tamtędy w tym roku, od razu zapaliła mi się w głowie jakaś lampka, że coś jest nie tak... Tym razem nie śmierdziało dymem. Wydawało mi się, że najbardziej zapadają nam w pamięć widoki; że zwróciłabym uwagę, gdyby któraś lipa została wycięta czy przycięta; gdyby coś się zmieniło na chodniku czy ulicy. A tu okazuje się, że mózg w równym stopniu rejestruje zapachy. 

Widać, że ludzie oszczędzają opał na cięższe czasy, na chłodniejsze dni i noce. Oby nie było aż tak źle, że padają hasła: zostaw ten węgiel, to na święta... Mam też nadzieję, że jednak nie posłuchają polityków i nie będą palić śmieciami, bo wtedy strach będzie nawet psa wypuścić na ogródek. Ostatecznie zwierzęta są mniejsze od ludzi, a więc przy ich gabarytach łatwiej o zatrucia.

Ja też jeszcze nie włączyłam ogrzewania, tylko że u nas to skutek ciepłej jesieni. Co więcej, do tego stopnia ciepłej, że ostatnio na spacer z psem, na który wychodziłam koło północy, wyszłam w bluzie i - mimo, że raczej jestem zmarzluchem - nie było mi zimno. Zresztą do tej pory niemal każdej nocy śpimy przy uchylonym oknie. Na szczęście nikt w pobliżu nie pali śmieci, więc nie tylko przez pogodę możemy sobie na to pozwolić. 

Liczę na dalszą przychylność pogody i na ciepłą zimę, bo ceny gazu też nie należą do niskich. No i oczywiście na to, że do przyszłej zimy, sytuacja z brakami opału i horrendalnymi cenami się zmieni.

Trzymajmy się ciepło :)

środa, 6 kwietnia 2022

Zalanie

Wczoraj przyszła do mnie roztrzęsiona sąsiadka, że gdzieś w mieszkaniu pękła jej rura i ma podmoknięte ściany. I ona już nie ma nerwów, czasu ani pieniędzy na remonty, a tu taki problem, którego nawet trudno zlokalizować. Bo u nas budynki są nieco dziwnie zbudowane. Dookoła wielu ścian są szczeliny dylatacyjne, natomiast ściany są z gipsu. Jeśli więc gdzieś pęknie rura i woda dostanie się do szczelin dylatacyjnych, to pięknie się nimi rozprowadza po całym mieszkaniu, gipsowe ściany to chłoną i nie dość, że od razu jest remont gotowy na dużej powierzchni, to jeszcze nie wiadomo gdzie cieknie. 

Sąsiadka "na czuja" stwierdziła, że to musi być łazienka i już chciała wzywać "złotą rączkę", żeby skuł podłogę i znalazł felerną rurę i ją wymienił. Na szczęście dała się uspokoić i zastanowić. Po dokładnej analizie gdzie tak naprawdę jest najwyższy poziom zawilgocenia, stwierdziliśmy, że na tej ścianie ona w ogóle nie ma rur. Za to są tam rury w sąsiednim mieszkaniu, bo sąsiad przerobił sobie jeden z pokoi na wielką łazienkę. Wniosek: to nie w jej mieszkaniu tkwi przyczyna tylko w jego. 

I tu zaczęła się cała zabawa, bo okazało się, że sąsiad właśnie wyjechał do Niemiec na trzy tygodnie. Była więc wielka akcja telefoniczna. W końcu udało się ściągnąć jego mamę z zapasowym kluczem i voila - rzeczywiście problemem okazała się rura w sąsiednim mieszkaniu. Póki co, na czas nieobecności sąsiada odcięliśmy mieszkanie od wody. W sumie, wyjeżdżając na tak długo, sam powinien to zrobić. Po powrocie zobowiązał się solennie najpierw naprawić feler, a później puszczać wodę. 

Przy okazji polecił nam sprawdzoną firmę zajmującą się osuszaniem po zalaniach, bo też wcześniej miał z tym jakiś problem, więc zostawiam tu na nią namiary. Może komuś jeszcze się przyda. Oby nie mi. Tak czy inaczej koleżanka ma niezły problem, w dodatku przed świętami :(

poniedziałek, 28 lutego 2022

Nowy program antywirusowy

Postanowione: po wielu, wielu latach rezygnuję z Kaspersky'ego. Aktualnie poszukuję innego programu antywirusowego. Idealnie byłoby gdyby był: 
- dobrze chroniący,
- nie zamulający komputera,
- produkcji polskiej.

Czy taki istnieje? Jeszcze nie wiem, ale na pewno rosyjskim produktom mówię: niet.

Edit: 

Niestety polski program nie spełnił moich wymagań :( Mam nadzieję, że będą go dalej rozwijać i że w przyszłości będzie lepiej współpracował z moim komputerem. 

Po przetestowaniu czterech programów udało mi się znaleźć na tyle dobry, że dalszym poszukiwaniom powiedziałam dość. Zresztą, może była to też trochę wina lub też zasługa mojej irytacji. Ileż można? Oby pełna wersja spisywała się nie gorzej niż testowa ;)