Ech, nie padłam na twarz przed świętami, ani w święta. Do dziś nie mam pojęcia jak to zrobiłam, ale udało się jakoś tak to sensownie poukładać, że przygotowania przebiegły "bezboleśnie". A teraz cóż... święta, święta i po świętach. Najwyższy czas rozebrać choinkę, która jeszcze stoi, bo podoba mi się oświetlenie, jakie daje wieczorami. Może po prostu rozbiorę choinkę, a zostawię światełka. Są ledowe, więc nasz budżet nie powinien ucierpieć.
Czas też zacząć pomału snuć plany wakacyjne. Co prawda jeszcze za wcześnie, żeby robić rezerwacje, to znaczy można i niektórzy robią, ja jednak jestem przyzwyczajona do późniejszych decyzji ostatecznych. Chciałabym wrócić do planów zdobycia Korony Gór Polski, które jakoś tak zarzuciłam kilka lat temu. Znacznie przyczyniła się do tego pandemia i to jeden z tych projektów, który zdecydowanie przez nią ucierpiał. W sumie to nawet zapomniałam o nim, ale robiąc porządek na komputerze odnalazłam listę szczytów, na których byłam i tych do zdobycia oraz blogów opisujących jaki szlak jest najpiękniejszy, co warto zobaczyć w pobliżu i gdzie zdobyć pieczątkę do książeczki. Jeśli ktoś jest jeszcze zainteresowany, to polecam np. tę stronę. Tutaj macie przykładowy artykuł o tym co wszystkich interesuje, czyli pieczątka do KGP Wysoka Pieniny. Na innych podstronach opisano inne szczyty. Nie wszystkie. O innych poczytacie na innych blogach.
Także ja w tym roku na pewno wybieram się w Pieniny i kombinuję właśnie, które szczyty można jeszcze zahaczyć w okolicy oraz kiedy i gdzie zorganizować nocleg, żeby było jak najmniej dojeżdżania. Niestety drogi w okolicach górskich są bardzo pokręcone, szczególnie, że w pobliżu są też parki narodowe, więc wybór nie jest prosty. Na Rysy za wcześnie. Chcę je sobie zostawić na koniec. Może więc przejdę się na Radziejową i Turbacz... Byłoby super.
Cudownie jest planować letnie i wiosenne podróże, gdy za oknem pada śnieg z deszczem i w ogóle szarzyzna. Wieje optymizmem.