czwartek, 6 kwietnia 2017

Znajomość przepisów

Wczoraj, mimo brzydkiej pogody, postanowiłam wybrać się na rower. Przy okazji po raz kolejny przekonałam się, że do kierowców trzeba mieć bardziej ograniczone zaufanie niż do zwierząt, zwłaszcza do ich znajomości przepisów dotyczących "styku" dróg rowerowych i tradycyjnych. W ciągu 40 minutowej przejażdżki przejeżdżałam przez 6 skrzyżowań, na których miałam pierwszeństwo przed skręcającymi samochodami (jechałam prosto). Na 3 akurat było pusto, na jednym samochód o mało nie potrącił rowerzysty jadącego przede mną wchodząc w zakręt na pełnym gazie i tylko dzięki temu, że rowerzysta zdążył zmienić kierunek, nie doszło do wypadku. Na pozostałych musiałam cierpliwie czekać na kierowcę, który mnie przepuści. Bo przecież nie będę kopać się z koniem. Co by mi było po tym, że mam pierwszeństwo.


A wracając odkryłam nową, "świeżutką" drogę rowerową, z dala od zgiełku, hałasu i kurzu. I całkiem długą :)