piątek, 17 lutego 2017

Nie jest źle

Nie jest źle, bo:
- od poprzedniego wpisu nie upłynęło znowu tak tragicznie dużo czasu,
- robi nam się wiosna (w końcu można spokojnie przewietrzyć mieszkanie, bez szronienia firanek), a wkrótce ma być jeszcze lepiej :)
- mamy karnawałowy weekend, czas tłustych smakołyków i tańców,
- słucham sobie bardzo fajnych kawałków Mendozy - polecam (muzyka, w której wokal zastąpiono skrzypcami),
- za godzinę zejdzie się towarzystwo na pogaduchy, picie i jedzonko :)
- wyszły mi przepyszne faworki; zaprosiłabym wszystkich na degustację, ale nie mam pozwolenia na urządzanie masowych zlotów, a głupio byłoby "beknąć" za coś takiego, więc nie zaproszę ;)
- uporaliśmy się z problemami zdrowotnymi; zostało jeszcze co prawda do zrobienia kilka badań, ale to już na spokojnie, w wolnej chwili (czyli w moim wykonaniu - nie szybko),
- dzieci nadal mają ferie, choć spoglądając na ulice jakoś tego nie widać; ale to chyba już takie przykre czasy, że dzieciaki albo wyjeżdżają na zimowiska, albo siedzą przed kompami,
- moje dziecko postawiło sobie za cel i punkt honoru naprawienie mojej stareńkiej maszyny do pisania (którą zresztą w najmłodszych latach sam zepsuł). Oby się tylko nie zniechęciło, a kto wie może to będzie początek jakichś poważniejszych zainteresowań i zamiast bezmyślnych gier komputerowych zainteresuje go projektowanie i budowa maszyn. Byłoby to coś pożyteczniejszego, nawet jeśli miałoby się ograniczyć tylko do majsterkowania w domu na własne potrzeby.
- w końcu wiem na jaki kolor przemalować sypialnię. Wybrałam bardzo jasny żółty z białymi dodatkami. Zdecydowanie znudziły mi się zimne kolory. Mam ochotę na coś słonecznego, ale nie przesadnie.


Czym dłużej piszę, tym bardziej dochodzę do wniosku, że powinnam zacząć nie od "nie jest źle", tylko co najmniej od "jest całkiem dobrze"... Mój wrodzony optymizm w necie gdzieś zwykle znika, nie wiedzieć czemu i gdzie.