poniedziałek, 3 października 2016

Czarny poniedziałek

Byłam dziś na zakupach w Biedronce. I wiecie co, zdziwiłam się, bo w sklepie była mniej niż połowa normalnej obsługi - w tym sami faceci plus jedna babka: kierowniczka. Najwyraźniej poparcie Czarnego protestu jest większe niż się spodziewano...


Moje konkluzje z dotychczasowych obserwacji są następujące:


1. nawet ACTA nie wkurzyła tak ludzi jak grzebanie w ustawie aborcyjnej,


2. sugerowanie, że Czarny protest ma coś wspólnego z satanizmem pokazuje niski poziom wysoko postawionego kleru. Nie spotkałam się z takimi tekstami na pogrzebach, że nie wspomnę o kolorystyce sutann księży...


3. Czarny protest to przede wszystkim poparcie dotychczasowych przepisów, więc demonizowanie ich (podczas, gdy kiedyś się chwaliło) jest co najmniej dziwne,


4. Polska jest krajem katolickim. Zdecydowana większość kobiet biorących udział w proteście, chodzi mniej lub bardziej systematycznie do kościoła. Krytykowanie ich za poglądy w sposób pogardliwy z pewnością nie podwyższy kościelnych statystyk frekwencji, tym bardziej, że to kobiety zwykle dbają o wychowanie religijne dzieci, więc jest to strzał w kolano także na przyszłość.


5. ciekawe kto na tym bardziej się przejedzie: rząd czy Kościół...