Żyjemy w ciekawych czasach, w których dla własnego dobra, zwłaszcza psychicznego, nie warto się emocjonować tym co się dzieje. Tym bardziej, gdy i tak poza bluzganiem na forach albo w domu, nie ma się zamiaru lub możliwości nic z tym zrobić. I tym bardziej, że tak w zasadzie nie dotyczą one życia przeciętnego człowieka żyjącego w naszym kraju. A zatem:
"Wypijmy za błędy, za błędy na górze
Niech wyjdą na dobre zmęczonej naturze " - jak śpiewa Rynkowski.
A osobom o słabych nerwach nie polecam otwierać internetowych serwisów informacyjnych, bo od dłuższego czasu nic pozytywnego nie można w nich znaleźć. Jest za to straszenie sytuacją polityczną w Polsce, jest straszenie uchodźcami, zamachami, sytuacją w Europie, klimatem, kataklizmami, przewidywanie końca świata w takiej czy innej formie, morderstwa, kradzieże, itd. Czy na pewno ludzie tylko to chcą czytać? Jeszcze gorzej, gdy się zagląda na fora pod tekstami.
Wychodzi na to, że Polacy to naród o ogromnym stopniu frustracji, krytykujący wszystkich poza sobą samym, źle życzący wszystkim poza sobą samym, cieszący się z czyichś niepowodzeń, itd. Doprawdy wiele artykułów i komentarzy najbezpieczniej czytać w pobliżu łazienki xD
Aaa, zapomniałabym jeszcze o przemożnej, ogromnej chęci mówienia wszystkim jak mają żyć i co robić. I to bez względu na poglądy czy zawody. Ludzie z różańcami mówią, że macie żyć w sposób A, ludzie bez różańców, że macie żyć w sposób A prim. Jedni w niewybredny sposób krytykują drugich domagając się jednocześnie poszanowania własnych poglądów, z politykami i dziennikarzami na czele. Albo w zasadzie kolejność powinna być odwrotna. Jedni mówią: powinniście chodzić do Kościoła, drudzy: Kościoły powinno się zamknąć. Doprawdy złoty środek w postaci: "jesteście wolni, dorośli, róbcie tak jak uważacie za słuszne", w tym kraju trudno znaleźć. Niestety.