wtorek, 28 stycznia 2014

Wpis 3

Styczeń się kończy, a ja nadal rzadko tutaj bywam. Skoro jednak już zdecydowałam się zajrzeć i zalogować, zostawię ślad po tej wizycie, w postaci kolejnego wpisu. Niech to będzie mały kroczek w kierunku realizacji postanowienia noworocznego, w którym obiecywałam sobie mobilizację do w miarę systematycznych wpisów. Czytam sobie właśnie serwisy informacyjne, żeby wiedzieć co się w świecie dzieje, bo na TV nie mam czasu; chociaż nie - właściwie ich nie czytam, tylko przeglądam, bo tyle tam "sensacyjnego chłamu", że czytać większości "niusów" się nie da. Ongiś dziennikarze nie grzebaliby się w takim g... jak teraz, a zajęli sprawami ważnymi. No ale że to g... budzi jakieś tam - niskie bo niskie, ale zawsze - emocje, więc piszą. Przy okazji stwierdzić muszę, że portale informacyjne są mało czytelne i przeładowane informacjami. Osobie przyzwyczajonej do jednego portalu, trudno znaleźć interesujące ją informacje na innym, na którego wcześniej nie wchodziła. Za to zawsze można znaleźć reklamy i wyeksponowane artykuły z cyklu dziwnej publicystyki - kto czyta, ten wie o czym piszę. Najlepsze jednak są opinie ekspertów: jednego dnia mówią "a", a drugiego "a prim", np. jednego dnia: prognozujemy, że złotówka będzie się umacniać, a drugiego: tak jak przewidywaliśmy złotówka straciła na wartości i przewidujemy jej dalszy spadek. Niezłe są też sondaże. Kto w nich bierze udział? I nie zapominajmy o długoterminowych prognozach pogody. Zawsze mam wrażenie, że są ustalane tak jak horoskopy: spotykają się "specjaliści" i stwierdzają: pogoda obecnie nie zadowala ogółu, więc pocieszmy społeczeństwo, że za tydzień-dwa będzie taka jak chcą. Będą mieli nadzieję i temat do rozmów. No cóż, trzeba pomału wracać do pracy. Jeszcze tylko ściągnę sobie jakiś program do rozliczania pit online, bo mój pracodawca tym razem sprężył się i już dostałam moje rozliczenie. No i dobrze, czym wcześniej się rozliczę, tym szybciej będzie zwrot. Zastanowić się tylko muszę na co przeznaczyć mój "szalenie wysoki" 1 procent. Kiedyś wybierałam jakieś organizacje pomagające dzieciom, albo hospicja, ale ostatnio doszłam do wniosku, że może by pomóc jakiemuś konkretnemu dziecku więc szukam i szukam i w końcu dopisuję na kogo podatek ma być przeznaczony. Dobre to i nie dobre. Zawsze wpadam w depresję, kiedy zobaczę ile nieszczęść spada na niektórych ludzi, zwłaszcza dzieciaki, przez co trudno zdecydować kogo obdarować i aż wstyd, że to takie grosze. Ale cóż zrobić. Nie stać mnie na sfinansowanie komuś leczenia, więc dobre i to. Najważniejsze, żeby wszyscy zapisali podatek na jakiś cel, choć najgorsze jest to, że teraz powstaje (i już powstało) mnóstwo pseudo-organizacji pożytku publicznego, założonych tylko po to, żeby ktoś przekazał na nich swój 1% podatku. Ale cóż, taki kraj, że tam gdzie pojawia się kasa, pojawiają się także potrzebujący inaczej. Całe szczęście, że większość ludzi jednak rozsądnie dobiera obdarowanych i że przez możliwość przekazania tego podatku na rynku pojawiły się darmowe programy do rozliczania pitów i nie trzeba już samemu ręcznie wszystkiego wypełniać i wyliczać. Ups, przedłużyłam sobie przerwę...